Remisem 1:1(0:0) zakończył się mecz 18 kolejki IV ligi śląskiej grupy II, w którym podopieczni Kamila Sornata rywalizowali w wyjazdowym spotkaniu z rezerwami Podbeskidzia. Bramkę dla Beskidu Skoczów dającą jeden punkt dla Beskidu zdobył Patryk Tyrna. 

Beskid: Wilczewski, Lorenc, Lach, Padło, Grześ, Surawski, Chmiel, Dziadek(71′ Tyrna), Bezeg(75′ Ścibor), Małyjurek, Jaworzyn

TSP II: Lech, Sobczak, Gibas, Jaworski, Koszela, Podgórski, Walkiewicz, Matuszczyk(65′ Leszczyński), Pindera(88′ Gutowski), Smolarz(65′ Stanclik), Kolar(72′ Sladek)

Żółte kartki: Sladek(TSP II) – Jaworzyn, Chmiel(Beskid)

Czerwona kartka: Lech(TSP II)

Początek spotkania mógł należeć do Beskidu Skoczów. Już w 3 minucie spotkania pierwszą okazję do zdobycia bramki mięli gracze ze Skoczowa. Bartłomiej Lorenc dograł futbolówkę z lewej strony do znajdującego się na 16 metrze Krzysztofa Surawskiego, który uderzył na bramkę, lecz strzał gracza Beskidu był minimalnie niecelny. W 15 minucie szansę na zdobycie bramki mięli gracze z Bielska. Po szybkiej akcji lewą stroną gracz gospodarzy dośrodkował piłkę w pole karne, gdzie najlepiej odnalazł się Lubos Kolar, którego strzał głową był niecelny. W 21 minucie spotkania ponownie skoczowianie zagrozili bramce gospodarzy. Krzysztof Surawski dograł piłkę do Wojciecha Małyjurka, który zdecydował się na strzał, lecz piłka po strzale zawodnika Beskidu uderzyła w słupek bramki gospodarzy. W 29 minucie po dośrodkowaniu z prawej strony boiska piłkę głową w kierunku bramki Beskidu uderzał Filip Matuszczyk. W bramce Beskidu pewnie zachował się Paweł Wilczewski, który obronił strzał gracza rezerw Podbeskidzia. W końcówce pierwszej części spotkania okazję na zdobycie bramki miał Marcina Jaworzyn, lecz strzał napastnika Beskidu był minimalnie niecelny.

Druga połowa dostarczyła sporo emocji nie koniecznie związanych z piłką nożną. W 65 minucie goalkepper gospodarzy Kamil Lech z impetem uderzył w twarz leżącego na boisku Dariusza Dziadka co wywołało sporo emocji. Zawodnik drużyny z Bielska decyzją sędziego opuścił murawę za swoje agresywne zachowanie. Podobnie jak miało to miejsce w meczu rundy jesiennej tak i na wiosnę pierwsza bramka padła w 90 minucie spotkania. Po dośrodkowaniu piłki w pole karne Beskidu futbolówka trafiła pod nogi Petera Sladka, który strzałem w długi róg pokonał strzegącego dostępu do skoczowskiej bramki Pawła Wilczewskiego. Jak się okazało nie było to ostanie trafienie w tym spotkaniu. W 92 minucie Michał Grześ mocno wrzucił piłkę w pole karne, gdzie pojedynek główkowy wygrał Patryk Lach, który odbił piłkę pod nogi Patryka Tyrny, który z 6 metra umieścił piłkę w siatce bramki gospodarzy a zarazem sprawiając sobie prezent urodzinowy, gdyż jutro Patryk odchodził będzie swoje 18-te urodziny.